Gorąco dzisiaj niemiłosiernie, po krótkim pobycie na zewnątrz, wymuszonym koniecznością uzupełnienia zapasów w lodówce, zamknęłam się w domu i nie mam zamiaru opuścić go dzisiaj powtórnie chociaż na pięć minut. Jak już się skryłam
w klimatyzowanym mieszkaniui stwierdziłam, że przecież - niedziela, nikt mnie nie zmusza do robienia czegokolwiek ;-)
to po zrobieniu jednak tego i owego, zaległam na kanapie i rozpoczęłam internetową prasówkę. Natrafiłam na artykuł, a właściwie na post blogera zatytułowany: "Polacy
nie chcą rodzeństwadla swoich dzieci". Wgłębiłam się w tekst, który odnosi się do innego
z kolei tekstu - opublikowanego na stronie www. Fundacji Mamy i Taty "Fajnie mieć rodzeństwo". Żeby mieć własne zdanie w powyższej kwestii czym prędzej weszłam na stronę fundacji i przeczytałam... i oczy szeroko mi się otworzyły... Czyżbym tyle lat przeżyła w świecie ułudy.. Okazuje się, że:
w klimatyzowanym mieszkaniui stwierdziłam, że przecież - niedziela, nikt mnie nie zmusza do robienia czegokolwiek ;-)
to po zrobieniu jednak tego i owego, zaległam na kanapie i rozpoczęłam internetową prasówkę. Natrafiłam na artykuł, a właściwie na post blogera zatytułowany: "Polacy
nie chcą rodzeństwadla swoich dzieci". Wgłębiłam się w tekst, który odnosi się do innego
z kolei tekstu - opublikowanego na stronie www. Fundacji Mamy i Taty "Fajnie mieć rodzeństwo". Żeby mieć własne zdanie w powyższej kwestii czym prędzej weszłam na stronę fundacji i przeczytałam... i oczy szeroko mi się otworzyły... Czyżbym tyle lat przeżyła w świecie ułudy.. Okazuje się, że:
"Rodzeństwo doskonali nasze umiejętności społeczne.
Dzieci, które mają rodzeństwo lepiej sobie radzą w kontaktach z innymi ludźmi
niż jedynacy. Nawiązują lepszej jakości kontakty społeczne. Gorsze umiejętności społeczne jedynaków mogą być związane z nadmierną koncentracją rodziny na potrzebach dziecka."
niż jedynacy. Nawiązują lepszej jakości kontakty społeczne. Gorsze umiejętności społeczne jedynaków mogą być związane z nadmierną koncentracją rodziny na potrzebach dziecka."
"Dzięki rodzeństwu wchodzimy w bardziej satysfakcjonujące relacje z płcią przeciwną.
Starsze badania nad wpływem rodzeństwa na rozwój umiejętności społecznych pokazują
np. że osoby, które mają starsze rodzeństwo płci przeciwnej wchodzą jako osoby dorosłe
w bardziej satysfakcjonujące interakcje z osobami płci przeciwnej."
np. że osoby, które mają starsze rodzeństwo płci przeciwnej wchodzą jako osoby dorosłe
w bardziej satysfakcjonujące interakcje z osobami płci przeciwnej."
"Dzieci, które wzrastały w towarzystwie rodzeństwa są mniej skłonne do rozwodów
w dorosłości."
w dorosłości."
"Dzięki rodzeństwu jesteśmy zdrowsi psychicznie.
Nastolatkowie, którzy mają siostry rzadziej czują się samotni i niekochani. Rzadziej mają poczucie winy, niskiej wartości i niepokoju niż osoby pozbawione sióstr. Nie ma przy tym znaczenia czy siostra jest starsza, czy młodsza, ani jak duża jest różnica wieku.
Posiadanie braci także jest korzystne. Badanie ujawniło, że kochające rodzeństwo sprzyja podejmowaniu dobrych uczynków (takich jak pomoc sąsiadom, czy kolegom ze szkoły)
i altruizmowi jako takiemu. Okazało się wręcz, że miłość rodzeństwa ma większy wpływ na ludzi, niż miłość rodzicielska, jeśli chodzi o gotowość świadczenia pomocy i robienia dobrych uczynków dla innych."
i altruizmowi jako takiemu. Okazało się wręcz, że miłość rodzeństwa ma większy wpływ na ludzi, niż miłość rodzicielska, jeśli chodzi o gotowość świadczenia pomocy i robienia dobrych uczynków dla innych."
"Dzięki rodzeństwu unikamy znęcania się w szkole."
Zacytowałam powyżej fragmenty tekstu, jednak czytając całość złapałam się za głowę... Odnoszę wrażenie, że osoba, która popełniła tenże jest samotnym jedynakiem, zagubionym w tym naszym pięknym świecie..... Posiadam rodzeństwo (młodsze), jestem też matką rodzeństwa (dwóch córek), znam temat zarówno z autopsji jak również obserwacji moich wielu znajomych i nie mogę się zgodzić z tezami autora. Nie zauważyłam żeby moje rodzeństwo doskonaliło moje umiejętności społeczne - jako dziecko,
a w młodości również, byłam szalenie nieśmiałą osobą i posiadanie siostry i brata nie miało na moją nieśmiałość absolutnie żadnego dobroczynnego wpływu .Dlaczego dzięki rodzeństwu miałabym mieć bardziej satysfakcjonujące interakcje z osobami płci przeciwnej? Bo miałam brata? To miał być powód, dla którego swobodniej czułam się pośród innych osobników płci przeciwnej? Czy dlatego, że mamy rodzeństwo to unikniemy znęcania się w szkole? Czy dzięki rodzeństwu jestem zdrowsza psychicznie? Czemu ma służyć taki tekst? Ktoś liczy na to, że czytający go rodzice jedynaków nagle zapragną mieć kolejne pociechy? Tak, wiem, mamy niż demograficzny, niedługo nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury i takie tam dalej bla, bla, bla...... A czy nikt się nie zastanowił dlaczego ludzie decydują się na posiadanie tylko jednego dziecka - albo w ogóle się nie decydują nawet na jedno? Przecież to chore. W kraju, w którym nie ma mowy o poczuciu stabilizacji, w którym krzywym okiem patrzy się na młode kobiety szukające pracy
- bo mogą zajść w ciążę, a jeśli są już młodymi matkami będą brały zwolnienia lekarskie gdy maluch zachoruje, w którym młodej matce bardzo trudno wrócić do pracy, w którym brakuje żłobków i przedszkoli (nie mam tutaj na myśli tych prywatnych - nie wszystkich na nie stać, a i głośno bywa o tym jak się tam traktuje maluchy), w kraju, w którym polityka prorodzinna istnieje jedynie w obietnicach polityków - w takim kraju ktoś wpadł na cudowny sposób uświadomienia rodzicom ile korzyści odniesie cała rodzina jeśli zdecydują się na posiadanie większej ilości pociech. Sielanka
po prostu. Uśmiechnięte maluchy będą zgodnie bawić się na dywanie, a mamusia i tatuś
z łezką w oku będą spoglądać na swą liczną gromadkę. Nic to, że lodówka pusta, rachunki niezapłacone... Pomijam fakt, że raczej rzadko zdarza się rodzeństwu zgodnie bawić
ze sobą, że często drze ze sobą tzw. koty, rywalizuje o względy rodziców.. Owszem, czasami jest fajnie z siostrą z bratem, ale najczęściej są to rzadkie obrazki .Zastanawiałam się
czy może z moim myśleniem jest coś nie tak, może ja wzrastałam w nietypowej rodzinie i później taką samą nietypową sama stworzyłam. Na szczęście autor bloga przytacza wypowiedzi innych rodziców i odetchnęłam z ulgą :-) To jednak Fundacja Mamy i Taty skierowała niefortunnie swą energię. Może tak zawalczyłaby jednak o długofalowe działania rządzących na rzecz rodziny - o ową politykę prorodzinną, konkretną pomoc
w trudzie rodzicielstwa - pracę dla rodziców, placówki wychowawcze, wreszcie
o nakarmienie dzieci z rodzin ubogich, o umożliwienie im lepszego startu w dorosłe życie....
ps: mój tekst rozjechał mi się totalnie i nie zamierza "zjechać się" z powrotem ;-)
a w młodości również, byłam szalenie nieśmiałą osobą i posiadanie siostry i brata nie miało na moją nieśmiałość absolutnie żadnego dobroczynnego wpływu .Dlaczego dzięki rodzeństwu miałabym mieć bardziej satysfakcjonujące interakcje z osobami płci przeciwnej? Bo miałam brata? To miał być powód, dla którego swobodniej czułam się pośród innych osobników płci przeciwnej? Czy dlatego, że mamy rodzeństwo to unikniemy znęcania się w szkole? Czy dzięki rodzeństwu jestem zdrowsza psychicznie? Czemu ma służyć taki tekst? Ktoś liczy na to, że czytający go rodzice jedynaków nagle zapragną mieć kolejne pociechy? Tak, wiem, mamy niż demograficzny, niedługo nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury i takie tam dalej bla, bla, bla...... A czy nikt się nie zastanowił dlaczego ludzie decydują się na posiadanie tylko jednego dziecka - albo w ogóle się nie decydują nawet na jedno? Przecież to chore. W kraju, w którym nie ma mowy o poczuciu stabilizacji, w którym krzywym okiem patrzy się na młode kobiety szukające pracy
- bo mogą zajść w ciążę, a jeśli są już młodymi matkami będą brały zwolnienia lekarskie gdy maluch zachoruje, w którym młodej matce bardzo trudno wrócić do pracy, w którym brakuje żłobków i przedszkoli (nie mam tutaj na myśli tych prywatnych - nie wszystkich na nie stać, a i głośno bywa o tym jak się tam traktuje maluchy), w kraju, w którym polityka prorodzinna istnieje jedynie w obietnicach polityków - w takim kraju ktoś wpadł na cudowny sposób uświadomienia rodzicom ile korzyści odniesie cała rodzina jeśli zdecydują się na posiadanie większej ilości pociech. Sielanka
po prostu. Uśmiechnięte maluchy będą zgodnie bawić się na dywanie, a mamusia i tatuś
z łezką w oku będą spoglądać na swą liczną gromadkę. Nic to, że lodówka pusta, rachunki niezapłacone... Pomijam fakt, że raczej rzadko zdarza się rodzeństwu zgodnie bawić
ze sobą, że często drze ze sobą tzw. koty, rywalizuje o względy rodziców.. Owszem, czasami jest fajnie z siostrą z bratem, ale najczęściej są to rzadkie obrazki .Zastanawiałam się
czy może z moim myśleniem jest coś nie tak, może ja wzrastałam w nietypowej rodzinie i później taką samą nietypową sama stworzyłam. Na szczęście autor bloga przytacza wypowiedzi innych rodziców i odetchnęłam z ulgą :-) To jednak Fundacja Mamy i Taty skierowała niefortunnie swą energię. Może tak zawalczyłaby jednak o długofalowe działania rządzących na rzecz rodziny - o ową politykę prorodzinną, konkretną pomoc
w trudzie rodzicielstwa - pracę dla rodziców, placówki wychowawcze, wreszcie
o nakarmienie dzieci z rodzin ubogich, o umożliwienie im lepszego startu w dorosłe życie....
ps: mój tekst rozjechał mi się totalnie i nie zamierza "zjechać się" z powrotem ;-)